Gra umysłu

Golf to nie tylko gra umiejętności technicznych, ale także walka ze swoimi własnymi myślami i emocjami na polu golfowym. Choć wiele uwagi poświęca się doskonaleniu techniki uderzenia czy precyzji, to właśnie psychologia stanowi często kluczowy czynnik decydujący o sukcesie czy porażce na polu golfowym.

Pomimo tego, że psychologiczne aspekty gry w golfa mają ogromne znaczenie, to jednak niewielu graczy decyduje się na ich systematyczną pracę i rozwój. Czas to zmienić!

Jak mogę poprawić swoją koncentrację na polu golfowym?

Dobre wieści są takie, że nasze myśli o wiele łatwiej kontrolować niż swing golfowy. Najważniejszym punktem wyjścia w kontekście koncentracji na polu golfowym jest pozostawanie tu i teraz, czyli w teraźniejszości. Jeśli akurat grasz poniżej, pewnie zbyt wysokich oczekiwań i cały czas rozmyślasz nad 4 puttami na poprzednim dołku, to raczej w tej teraźniejszości nie jesteś. Z drugiej strony, jeśli grasz super i idziesz na życiówkę, a w głowie już układasz przemówienie zwycięzcy podczas rozdania nagród, to też nie jesteś tui teraz.

Jeśli jesteście głodni lub odwodnieni, to koncentracja też z pewnością nie przyjdzie łatwo. Dlatego bardzo dobrze wyrobić sobie nawyk jedzenia i picia, nawet jeśli nam się nie chce – kiedy zaczynamy odczuwać pragnienie, to na ogół jest już za późno. Ja mam na to prosty system – cokolwiek by się działo, po 3., 6., 9., 12. i 15. dołku zawsze piję sporo wody, a w tak zwanym międzyczasie – jak mi się zachce. Z kolei po 5. i po 10. dołku zawsze coś jem i najchętniej jest to mieszanka orzechów. W taki sposób wiem, że nie będę głodny, ani spragniony, a to nie utrudni mi skupienia.

Trzecim czynnikiem, którego nie możemy kontrolować myślami ani własnymi przyzwyczajeniami, są zewnętrzne rozpraszacze. Jeśli gracie z kimś, komu już po pierwszym dołku nadajecie ksywę „radiostacja” albo „katarynka”, bo mu się buzia nie zamyka, to można się spodziewać że po 18. dołkach będziecie nieźle wymęczeni. Mogą to być osoby, które grają bardzo wolno, ciągle rozmawiają przez telefon, cały czas czegoś szukają w torbie lub wykonują jakąkolwiek czynność, która nas rozprasza. W każdym wypadku o koncentracji nie ma mowy. Rozwiązania są dwa – można pogodzić się z tym i wyobrazić sobie, że jesteśmy bohaterami kreskówki i przydzielono nam wyjątkowo nieprzyjazną postać – ale musimy wytrzymać do końca odcinka. Albo uprzejmie, ale stanowczo, zwrócić uwagę i liczyć na zrozumienie.

Jakie są najlepsze metody pracy nad pewnością siebie na polu golfowym?

Zbudowanie pewności siebie wymaga wielu dobrych strzałów i dobrych wspomnień, ale wystarczy kilka nieudanych i wszystko tracimy. Dlatego jeśli na pierwszych pięciu dołkach zagrasz po 3 putty, to na szósty green raczej nie wejdziesz jako król (lub królowa), wiedząc, że każdy putt jest do trafienia. A przecież jest...


Ja lubię spojrzeć na to z szerszej perspektywy i bardziej porównać rundę do maratonu niż do sprintu. Skupić się na procesie, a nie na wyniku. Tak samo jak nie można schudnąć ani przytyć w 5 minut, tak samo nad formą golfową trzeba pracować regularnie, skrupulatnie i systematycznie. Jeśli nabieramy wprawy w jakiejkolwiek umiejętności, to nasza pewność siebie stopniowo się buduje. A jeśli skupiamy się wyłącznie na rezultacie, powoduje to niepotrzebne napięcie i w naszych głowach powstaje równanie „jeśli teraz nie trafię, to coś tam”. I z każdym nietrafieniem nasza pewność siebie spada. A nie tak myślą mistrzowie.

Twój wewnętrzny głos to dodatkowy caddie, którego nigdy się nie pozbędziesz. Każdemu zdarzyło się powiedzieć w myślach kilka nieprzyjemnych słów po zepsutym uderzeniu. Co za brak kultury ze strony caddie’ego! A zbyt duża liczba takich zwrotów na pewno nie poprawi nam pewności siebie. Ja stosuję trzystopniowy system klasyfikowania strzałów przez mojego wewnętrznego caddie’go:
1. Bardzo dobrze – jeśli wykonałem swing bez zbędnych napięć, a piłka poleciała mniej więcej tam, gdzie zaplanowałem.
2. Ujdzie – jeśli nie do końca jestem zadowolony z rezultatu (np. zagrałem drive 40 metrów w lewo na fairway obok, ale wiem, że stamtąd też da się zrobić para).
3. OK – wszystkie inne opcje (świat się jakoś nie zawalił, gramy dalej)

Oczywiście jeśli zagram piłkę na aut, to nie będę sobie bił braw, bo moja podświadomość szybko wydedukuje, że ktoś tu ściemnia. Ale jeśli powiem OK, no bo w sumie to tylko piłka poza polem (przecież nie potrącił mnie właśnie autobus), to nic de facto się nie stało.

Jak kontrolować emocje podczas gry, gdy rzeczy nie idą zgodnie z planem?

Mimo że system klasyfikowania strzałów brzmi całkiem logicznie, to grze w golfa towarzyszy dużo emocji, a one spychają logikę na drugi plan. To, co również jest ważne, to nasta-wienie podczas rundy i w jakim stanie emocjonalnym się znajdziemy. Jeśli jesteśmy bardzo podekscytowani, wyjątkowo zestresowani albo zrezygnowani lub przygnębieni, to pewnie nie wydobędziemy z siebie tego, co najlepsze. Aby złapać odpowiedni balans, warto skupić się na oddechu.

1. Stań w wygodnej pozycji z idealnie z wyprostowanym kręgosłupem.
2. Położenie rąk na brzuchu lub na bokach ciała może pomóc ci w lepszym wyczuciu oddechu.
3. Zamknij oczy i zacznij delikatnie wdychać powietrze przez nos, poczuj, jak wdech wypełnia twoje płuca i unosi brzuch.
4. Następnie powoli wydychaj powietrze przez usta, czując, jak brzuch opada.
5. Kontynuuj to powolne i głębokie oddychanie przez kilka minut (oczywiście nie opóźniając gry), skupiając się wyłącznie na swoim oddechu i na uczuciu relaksu, które towarzyszy każdemu wdechowi i wydechowi.

Regularna praktyka tej techniki przed rozpoczęciem rundy lub podczas przerw między dołkami może pomóc w zmniejszeniu napięcia, zwiększeniu koncentracji i poprawieniu ogólnej wydajności na polu golfowym.

Po drugie nie nakręcaj się po złym uderzeniu i naucz się inaczej interpretować fakty. Następnym razem, jeśli ze 100 metrów zagrasz do bunkra, a nie pod flagę, zamiast pomyśleć sobie: „Ty taki i owaki, co ty robisz na tym polu, jeśli z takiej odległości nie trafiasz na green”, pomyśl sobie, jakie szanse to uderzenie za sobą niesie. „Idealna okazja trafić chip-in’a z bunkra”, „Spróbuję wyższej trajektorii, o której czytałem w Golf&Roll”, „Tym razem nie dam się nabrać i będę celować na środek greenu, a nie na flagę”. Nagle ta sama sytuacja staje się o wiele mniej drastyczna i zyskujesz poczucie, że może spotkać cię coś ciekawego. To o wiele lepsze, niż „ty taki i owaki”, a przecież jesteś w tym samym bunkrze. Tylko interpretacja jest inna.

Jak stworzyć rutynę przed uderzeniem?

Rutyna to moim zdaniem najważniejszy punkt programu, jeśli chodzi o wykonanie uderzenia. Nawet zawodowi golfiści często przyznają się do tego, że nieudane uderzenie nie było skutkiem złego swingu, tylko niewłaściwych myśli przed wykonaniem strzału. Tak naprawdę to, co zaprogramujemy w swojej głowie i od tego, jaką instrukcję obsługi wyślemy do naszego mózgu, będzie tym, co dostaniemy z powrotem. Jeśli myślimy: „Tylko nie do wody, tylko nie do wody”, to wiadomo jaki będzie efekt. Jeśli na środku fairwaya jest tylko jedno drzewo i skupimy na nim uwagę, to jest wielce prawdopodobne, że właśnie
w to drzewo uderzymy.

Zabierając się za rutynę, warto najpierw sprawdzić, co działa dla nas najlepiej. Są golfiści, którzy najlepszy swing wykonują, myśląc o celu, do którego chcą uderzyć, czy o trajektorii lotu piłki. Niektórym pomaga myślenie o tym, jak ustawione ma być ciało, jak pracują biodra czy zamykają się nadgarstki. Inni z kolei lubią czuć ciężar główki kija lub jak ładuje się shaft kija. Oczywiście są też tacy, którzy najlepiej grają, nie myślą o niczym, po prostu grają. Nigdzie nie jest powiedziane co jest dobre ani co złe – warto przetestować wszystkie opcje i znaleźć tę, która odpowiada nam najbardziej.

Zrobić jeden zamach próbny czy kilka? Na pełnej prędkości czy w zwolnionym tempie, a może każdy inaczej? Nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, każdy musi znaleźć swój wyjątkowy styl. Z doświadczenia jednak wiem, że lepsza jest krótsza niż zbyt długa rutyna, gdyż wtedy łatwiej przekazać prostą i konkretną instrukcję, a nie pełną litanię i listę życzeń, bo wtedy możemy przemycić zbyt dużo niepotrzebnych myśli.

Jak zapomnieć o nieudanych uderzeniach lub nie myśleć o nadchodzących porażkach?

Najprostszą odpowiedzią będzie – pełna koncentracja, czyli być tu i teraz. Ja zawsze pomiędzy strzałami staram się zająć rozmową lub czymś, co nie jest związane z golfem. Niestety, komenda „nie myśl o tym” nie działa. To trochę tak jak „nie śliń się”, będąc u dentysty. To dzieje się automatycznie i jedynym patentem jest skierować nasze myśli gdzie indziej:

• „Adasiu, a gdzie ty teraz jesteś?” – albo w myślach albo po cichu faktycznie zadaję to pytanie. I odpowiadam sobie jak pogodynka: „Jestem na dwunastym dołku w Sobieniach, idę lewą stroną fairwaya, jest piętnaście po jedenastej, niedziela 28 kwietnia, pełne słońce, 18 stopni, wiatr południowo-zachodni”. Przeprocesowanie tych wszystkich informacji zmusza mnie to osadzenia się w teraźniejszości.
• Idąc po fairwayu, trzymam wysoko brodę, ale uwagę skupiam na tym, jak moje stopy oddziałują na podłoże – która część ma największy nacisk, celowo mocniej lub lżej stawiam kroki. Cała uwaga skierowana wtedy jest na doznania czuciowe.
• Podrzucam jedną ręką piłkę – na początku tak, żeby było stosunkowo łatwo ją złapać, a później nieco wyżej albo coraz bardziej na boki. Jestem ciekawy, na ile krzywo jestem w stanie ją rzucić, aby udało mi się złapać.
• Zadaję sobie jakieś abstrakcyjne pytanie, np. „W jakiej pozycji śpią gołębie: na brzuchu, na plecach czy na boku?”. I staram się to sobie wyobrazić. Im głupsze pytanie, tym większy uśmiech pojawia się pod nosem – a to zdecydowanie pozwala optymistycznie podejść do kolejnego strzału.

Skupienie się na teraźniejszości pozwala lepiej zarządzać naszymi emocjami i stresem, ponieważ nie marnujemy energii na zmartwienia z poprzedniego dołka, ani nie obawiamy się najbliższego out of bounds. Poprzez świadome doświadczanie teraźniejszości, możemy również lepiej skoncentrować się na wykonywanych zadaniach i osiągać lepsze rezultaty. Dlatego warto praktykować myślenie o teraźniejszości, aby być bardziej obecnym i zrównoważonym emocjonalnie, na polu golfowym i poza nim.

Golf&Roll 01/2024

Fot Filip Klimaszewski

Previous
Previous

Trening w 30 minut

Next
Next

Palmer Cup