Trudne sprawy - część 1
Mimo że większość z nas ma pomysł, jak zagrać do celu, nie zawsze się to udaje. Bywa, że źle ocenimy wiatr, rozproszy nas jakiś hałas lub – ze względu na zmęczenie – nasze ciało nie wy-kona swingu, o który prosimy. I zamiast na środku fairwaya czy pod flagą nasza piłka ląduje w różnych dziwnych miejscach. A ponieważ najważniejszy strzał w golfie to ten, który jest przed nami, dzielę się kilkoma radami, jak wyjść z trudnych sytuacji. Bywałem w nich często.
Chip z divota
Mimo że golfistów cechuje zazwyczaj wysoka kultura osobista, a przynajmniej powinna, może się zdarzyć, że nieopodal greenu spotkamy nienaprawiony divot. I nie wnikając w jego historię, zostajemy postawieni przed faktem dokonanym – piłka mogła się zatrzymać w wielu pięknych i płaskich miejscach, ale na złość, jak to w golfie bywa, wybrała divot.
Jak żyć?
Sytuacja z pozoru fatalna, ale tak naprawdę nie jest źle – jesteśmy już blisko greenu i musimy przewidzieć, co nas czeka. Po pierwsze, piłka leży nisko, więc nie ma możliwości uderzyć jej do góry – jesteśmy poniekąd skazani na uderzenie nisko, gdyż krawędź kija będzie tu
głównym rozgrywającym. Piłka wystartuje także o wiele szybciej, będzie miała mniej rotacji wstecznej i potoczy się o wiele dalej. Zatem na pewno musimy wziąć mniejszy zamach, niż gdyby leżała w idealnym miejscu. Spodziewajmy się również, że więcej czasu będzie się poruszać drogą lądową aniżeli powietrzną. Trajektorią potocznie zwaną podskakująco-opadającą.
Jeśli divot nie należy do najgłębszych, można też wybrać wedge’a, który ma najmniej tzw. bounce. Zwiększa nam to szansę na uderzenie piłki pochyloną częścią łopatki, a nie krawędzią, i wystartowanie jej nieco wyżej. Tak czy owak – najpierw zobacz, jaki scenariusz jest najbardziej prawdopodobny, a następnie dopasuj swój rodzaj uderzenia do sytuacji, w której się znalazłeś. Ponownie, jak to w golfie – ten strzał jest najważniejszy!
Długi strzał z bunkra
Jeśli piłka nie jest wbita, tylko leży choć częściowo na powierzchni, to jesteśmy w domu. Ten strzał może się wydawać skomplikowany, ale jego trudność leży wyłącznie w naszych głowach. Jeśli między główką kija, a piłką nie ma żadnych przeszkód, to nie powinno być większego problemu z tym zagraniem. Czekają nas jednak pułapki, na które warto się przygotować.
Przede wszystkim: stojąc w piasku, mamy mniejszą stabilizację. Oznacza to ni mniej, ni więcej, iż w trakcie swingu łatwo się poślizgnąć, co zaburzy odpowiednią sekwencję ruchu, utrudni odpowiednie przeniesienie ciężaru, a w efekcie zminimalizuje dobry kontakt. Aby tego uniknąć, najważniejsze jest wkopanie się stopami możliwie głęboko. Oczywiście nie po kolana, ale na taką głębokość, abyśmy stali stabilnie. Spowoduje to, że będziemy nieco niżej, a także bliżej piłki – zatem wykonując zwykły zamach, zyskamy szansę uderzenia przed piłkę. Rozwiązania są różne. Ja polecam złapać kij nieco krócej, aby skompensować tę różnicę. Krócej trzymany kij oznacza jego mniejszą prędkość, a zarazem mniejszy dystans. Zatem warto na przykład zamiast 8 iron wziąć 7 iron – da nam to dodatkowy komfort, bo nie trzeba będzie uderzać z pełną prędkością. A utrzymując dobrą postawę, dajemy sobie większą szansę na czysty kontakt, co z kolei zdejmuje z nas napięcie, które – jak powszechnie wiadomo – utrudnia wykonanie dobrego zamachu.
Głęboki rough
To chyba najczęściej spotykany przypadek. Kluczowa jest ocena, co można zrobić, oraz umiejętność przewidzenia, co stanie się z piłką. Mnie, szczególnie na par 5, zawsze gubiła chciwość i chęć nadrobienia dystansu, który straciłem po uderzeniu driverem w wysoką trawę. Skoro zamiast toczyć się po fairwayu, piłka zatrzymała się w roughie, trzeba to nadrobić. Droga donikąd. Jak zatem dobrze zagrać z głębokiego rough?
Przede wszystkim należy dobrze ocenić sytuację – w jakim położeniu jest piłka i jak wpłynie to na jej lot. Po pierwsze, jeśli między główką kija a piłką znajdzie się trawa, piłka będzie miała mniej rotacji wstecznej. Po drugie, im niżej piłka wystartuje, tym dłuższy kontakt będzie miała z trawą, co obniży jej rotację i w rezultacie wpłynie na wolniejszy lot. Dla uproszczenia: zanim piłka zacznie się wznosić, już będzie opadać, więc nie poleci daleko. Wniosek jest jeden – wybijając z głębokiego roughu, warto schować ego do kieszeni i wziąć kij o dużym nachyleniu, aby piłka wystartowała możliwie wysoko i miała szansę polecieć gdziekolwiek. Polecam również ustawić piłkę bliżej prawej stopy (dla graczy praworęcznych), aby kąt natarcia był bardziej stromy i aby zmniejszyć ilość trawy, którą kij spotka na swojej drodze do piłki.
Jak daleko poleci piłka, a jak daleko się potoczy? To wszystko zależy od jej położenia, od prędkości kija, od wilgotności i wielu innych czynników. Ważne jest tu doświadczenie – dlatego następnym razem na driving range znajdź głęboką trawę gdzieś z boku i spróbuj wybić kilka piłek. Przekonaj się sam, czy dalej zagrasz 5 iron czy jednak 9 iron.
W następnej części:
Fot. Marek Darnikowski